piątek, 9 maja 2014

Wal Sadow „Iwan Super-Groźny”

Upolowane: Wal Sadow „Iwan Super-Groźny”, e-book

Ciernik: No i jak tu rozmawiać o zdobyczy tak małej i skromnej, a tak pobudzającej ślino… tfu, słowotok? Przecież „Iwan Super-Groźny” to zaledwie szkic szkicu połączony z zestawem teorii spiskowych i pochwałą anarchizmu!

Pokrzywnica: Tak? A ja myślałam, że to bajka dla niegrzecznych dzieci. Niemal klasyczna. Postacie ledwo zarysowane, bo nie o kreację bohaterów przecież chodzi, swoista cudowność (zbudowali niezwykłą zabawkę, ale nie wiadomo właściwie jak i jakie problemy musieli przy tym pokonać, a potem zabawka się zepsuła i zaczęła działać w niezrozumiały sposób), później bohater niespodziewanie spotyka pomocników (Tamara i narrator – oboje jak bajkowe dobre wróżki) a całość ma prosto i nieskomplikowanie prowadzić do morału. Z początku zapowiadało się na coś więcej, bo Patriarsze Prudy i wiadome klimaty, ale wyszła zwyczajna bajka.

Ciernik: Ale przyznaj, że po lekturze nabiera się chętki na rozmowy o Sztucznej Inteligencji!

Pokrzywnica: To prawda, ślinka cieknie, ale jak tu rozmawiać o SI, żeby było inteligentnie?

Ciernik: I niesztucznie?

Pokrzywnica: Właśnie! Parę dni temu, niczym złowieszcza kometa, przemknęło przez portale ostrzeżenie Stephena Hawkinga: Można sobie wyobrazić technologię, która przechytrzyłaby rynki finansowe, przerosłaby możliwościami ludzkich wynalazców, wywiodłaby w pole światowych przywódców i stworzyłaby broń, której nie będziemy w stanie zrozumieć.

Ciernik: Wypisz, wymaluj: Iwan Super-Groźny!

Pokrzywnica: Tylko że Iwan był źle zaprogramowany. Ale gdyby był zaprogramowany dobrze, to i tak nic by to nie zmieniło. Balibyśmy się nadal. A skąd pomysł, że taka SI w ogóle chciałaby rywalizować z ludźmi? Może miałaby nas głęboko w krzemowym nosie i zajmowała się ciekawszymi sprawami, niż nasze rynki finansowe i światowi przywódcy? Czemu tak chętnie narzucamy jej naszą własną perspektywę?

Ciernik: Boimy się. Boimy się tego, co nowe, choćbyśmy nawet rozumieli, że jego nadejście jest nieuniknione.

Pokrzywnica: I w tym strachu zaczynamy bredzić bez sensu. Przeczytałam gdzieś takie zdanie: Nawet najdoskonalsza symulacja funkcji mózgu nie zamieni się w prawdziwy mózg, przyjmujący prawdziwe stany fizyczne i doznający prawdziwych wrażeń. Tylko co to znaczy: prawdziwy? Już Lem zadawał takie pytania: w którym momencie lalka doskonała przestaje być lalką, a staje się czującą istotą? Gdzie jest granica między symulacją doskonałą a oryginałem? Musielibyśmy odpowiedzieć, że prawdziwe jest to, co znamy (na przykład umysł oparty na białkowym mózgu), a nieprawdziwe to, czego nie znamy (na przykład umysł oparty na mózgu krzemowym). A to przecież typowy lęk przed Obcym, ksenofobia – nic więcej.

Ciernik: Warto w ogóle rozdzielić dwie różne rzeczy: inteligencję i świadomość. Symulacja to coś, co nie jest świadome, tak? Ale mimo wszystko, to może być inteligentne. Bo jeśli coś symuluje procesy myślowe, robi niesamowite obliczenia przeróżnych danych w błyskawicznym czasie, to nawet nie posiadając prawdziwej świadomości, ciągle jest inteligentne. Z drugiej strony, coś może posiadać świadomość, a jednocześnie być głupie jak but (wystarczy włączyć telewizję, żeby zrozumieć co mam na myśli). Co w zasadzie chcą osiągnąć naukowcy: Sztuczną Inteligencję czy Sztuczną Świadomość? Której z nich tak naprawdę się obawiamy?

Pokrzywnica: Masz rację. Od takiego rozróżnienia powinniśmy byli zacząć. SI wykreowana przez Wala Sadowa wydaje się działać jak istota świadoma, lecz głupia jak but…

Ciernik: SI taka, jak przedstawia ją popkultura, w czasach (bliższych czy dalszych) kiedy rzeczywiście się pojawi, na pewno będzie połączona z siecią www czy inną wówczas istniejącą. Ale wtedy z siecią będzie połączone wszystko. I stąd pewnie bierze się część obaw: taka SI będzie miała szybki i bezproblemowy dostęp do wszystkiego. Warto jednak zapytać, czy my sami będziemy wtedy jeszcze ludźmi. Może zawartość krzemu (grafenu?) w naszych ciałach będzie tak duża, że z dzisiejszego punktu widzenia bardziej będziemy przypominać inteligentne odkurzacze?

Pokrzywnica: Tak! Jesteśmy w coraz większym stopniu cyborgami – w którym momencie powinniśmy uznać samych siebie za nieprawdziwych? Sztuczne zęby pozbawiają ich posiadaczy człowieczeństwa? Sztuczne nogi? Sztuczne nerki? Sztuczne neurony? Nie. Nawet aplikując sobie sztuczne uczucia i sztuczne, chemiczne objawienia, nadal uważamy, że jesteśmy prawdziwi. To czemuż istota zbudowana z krzemu miałaby być mniej od nas prawdziwa, czy bardziej groźna? Myślimy tak, ponieważ boimy się Obcego. Nawet tego (a może najbardziej właśnie tego?) w lustrze.

Ciernik: Myślę, że z tym lustrem powinniśmy się czym prędzej oswoić. Jestem zdania, że szybciej nastąpi przeniesienie ludzkiej świadomości do maszyny, niż stworzenie od podstaw rzeczywiście rozumnej SI. A gdy sami będziemy maszynami, przestanie nam przeszkadzać czyjś krzemowy nos.

A teraz wybacz, muszę kończyć, bo jestem umówiony na spotkanie z Ewą, SI z Orange. Lubię z nią czasem poświntuszyć.

6 komentarzy:

  1. A tak trochę drążąc: na czym opiera się przekonanie, że szybciej przeniesiemy świadomość do maszyny niż wytworzymy świadomą SI? Bo są tu różne szkoły: niektórzy uważają, że wystarczy zbudować odpowiednio dużą strukturę obliczeniową, która po przekroczeniu "masy krytycznej" stanie się świadoma. Tu znowu wchodzimy na obszar definicji świadomości: czy ma to być odwzorowanie świadomości ludzkiej, czy niekoniecznie - a jeśli to drugie, to czym właściwie by ta świadomość była? Czy wystarczy, że oprócz inteligencji (powiedzmy, że rozumianej jako umiejętność rozwiązywania problemów) obejmowałaby zdolność do stawiania nowych problemów i wolną wolę? I czy z kolei do tego konieczne jest rozumienie znaczenia pojęć, na których wykonuje się operacje, czy wystarczy sama manipulacja pojęciami, na tyle biegła by jej efekty nie odbiegały od efektów działań homo sapiensów? Bo jeśli świadomość jest tylko kwestią odpowiednio dużej bazy pojęć i relacji między nimi oraz mocy obliczeniowej, to wydaje się to prostsze do uzyskania, niż wybudowanie maszynowego pojemnika na nasz umysł, ze wszystkimi jego aspektami - być może także niekoniecznymi do mówienia o świadomości, ale których nie chcielibyśmy stracić pakując się do "puszki"... Choć instynktownie nie pasuje mi myśl, że sama manipulacja symbolami wystarczyłaby do osiągnięcia umiejętności stawiania sensownych pytań (choć czytałem gdzieś, że podobno już obecne systemy SI potrafią nie tylko rozwiązywać, ale i stawiać problemy) czy ustalania własnych kryteriów działania. Ale instynkt to jedno, a naukowe podparcie go sensowną teorią, to co innego...

    OdpowiedzUsuń
  2. "niektórzy uważają, że wystarczy zbudować odpowiednio dużą strukturę obliczeniową, która po przekroczeniu „masy krytycznej” stanie się świadoma."

    moim zdaniem to myślenie życzeniowe.
    naukowcy do teraz nie wiedzą, jak powstała świadomość w człowieku, a co dopiero tego, jak może powstać w maszynie. Istnieją nawet teorie mówiące, że przestaliśmy być zwierzętami, gdy nasi praprzodkowie nażarli się... grzybów halucynogennych (Terrence McKenna). w ogóle nie wiadomo czym jest świadomość, a co dopiero wykreować nową, maszynową.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, a co z przeniesieniem świadomości do maszyny? Tutaj też pełno zagadek: jak wspomniałeś, nie wiemy czym jest świadomość, na dobrą sprawę wciąż nie wiemy jak działa mózg. Podwójna robota: nie wiemy co przenieść, ani do czego - choć toczą się jakieś prace nad chipami naśladującymi architekturę mózgu (na kilkuset neuronach).

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardziej bym to widział jako coraz większe "obudowywanie" ludzkiej świadomości maszynami. To oczywiście będzie płynne, prawie niezauważalne, tu czipik, tam kamerka, tutaj czujniczek, tam sztuczne oczko z internetem, aż po kilkuset latach...

    OdpowiedzUsuń
  5. A tu, proszę:
    http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,15970819,Tego_jeszcze_nie_bylo__ALGORYTM_zasiadzie_w_radzie.html#BoxSlotI3img
    Oczywiście akcja pod publiczkę, ale pewnie niedługo pojawi się zarząd złożony z jednego białkowego i krzemowej reszty...

    OdpowiedzUsuń
  6. Idzie nowe! Strach się bać. ;)

    http://wyborcza.pl/1,75400,16119707,Nazywam_sie_Eugene_Goostman__mam_13_lat_i____wlasnie.html#BoxSlotI3img

    OdpowiedzUsuń