wtorek, 28 stycznia 2014

Andrzej Boruszewski „Łoś”

Upolowane: Andrzej Boruszewski „Łoś”, e-book

Pokrzywnica: Ty to jednak jestełośś ryba z ambicjami. Żeby dysponując jedynie cierniami, rzucać się na łosie?!

Ciernik: Opłaciło się. Upolowałem jednego!

Pokrzywnica: Świetnie! Zrobimy sobie kotlety. Filety. Pieczeń!

Ciernik: Raczej nie. „Łoś” Andrzeja Boruszewskiego ma tylko 46 stron. Wystarczy zaledwie na kilka plasterków polędwicy do kanapek.

Pokrzywnica: Znów książka z jednym zaledwie opowiadaniem. Ale czy to naprawdę jest opowiadanie?

Ciernik: Nie do końca.

Pokrzywnica: Właśnie. To raczej szkic. Historia, którą na dobrą sprawę, można by rozwinąć nawet na stu stronach. Ale autor nie miał chyba ani takiej potrzeby, ani ambicji. Na swojej stronie pisze tak: „Nie mam złudzeń, że wyrośnie ze mnie nowy Dostojewski, czy chociaż Chandler, ale nie zamierzam też z tego powodu być tylko czytelnikiem, skoro lubię też pisać i są chętni, by to czytać”. To taka specyficzna kategoria twórców, którzy wcale nie chcą podbijać świata, tylko siedzą sobie w zacisznym kąciku i dziergają historyjki. Ktoś tam je czyta i… wystarczy. Ale co, jeśli te historyjki mogłyby być czymś więcej, mogłyby być dużo lepsze, gdyby tylko autor tego chciał, gdyby potraktował to dzierganie nieco poważniej? Myślisz, że warto takich twórców do tego zachęcać? Czy lepiej zostawić ich w spokoju?

Ciernik: Zachęcać zawsze warto, zmuszać już niekoniecznie. Każdy sam wie najlepiej, czy i ile zasobów chce na to poświęcić. W większości przypadków tych zasobów trzeba poświęcić bardzo dużo, więc nie dziwię się, że ktoś woli sobie raczej hobbystycznie podłubać, czekając na rzadkie napady weny, niż oddać się temu całym sercem.

Pokrzywnica: To jest opowiadanie (szkic opowiadania?) kryminalne. Z przymrużeniem oka, co prawda, ale jednak. Zaciekawiło Cię jako kryminał?

Ciernik: Zapolowałem na tego „Łosia”, bo otrzymał wyróżnienie w I Konkursie Literackim im. Augustyna Barana. Nie mam pojęcia, co to za konkurs, ale wyróżnienie to wyróżnienie. Spodziewałem się więc precyzyjnej, dopracowanej intrygi, zagadki, zaskakującego rozwiązania. Klasyczny kryminał już na wstępie, albo w trakcie, podaje nam wszystkie elementy układanki, jedynym problemem jest właściwe ich ułożenie, zanim zrobi to autor. A tutaj najważniejszy element pojawia się na końcu, nie dając nam szansy na samodzielne rozgryzienie fabuły. To słaby kryminał jest.

Pokrzywnica: Bo „Łosiowi” daleko do klasyki, ale to jest przecież sygnalizowane już w tytule. Od razu wiadomo, że będzie niepoważnie.

Ciernik: Z poczuciem humoru jest rzeczywiście lepiej niż z intrygą. Podobały mi się też barwne postacie (może z wyjątkiem występujących na początku złodziei). To duży plus.

Pokrzywnica: Szkoda tylko, że niektóre z tych postaci wyskakują znikąd – jak ten Adam odwiedzający księdza proboszcza.

Ciernik: Rzeczywiście, mamy tu dużo wprowadzonych „z powietrza” i potem pourywanych wątków, jakby autor wrzucał różne pomysły do jednego worka i potrząsał nim, nie wiedząc, co właściwie chce dalej zrobić. Niech mi ktoś, na przykład, wytłumaczy, bo mój mały rybi móżdżek tego nie ogarnia, po co wprowadził na początku dziewczynę Kochańskiego, Agatę, i co się z nią potem stało?

Pokrzywnica: To jest właśnie cecha szkicu – różne pomysły, ale jeszcze niesplecione w precyzyjną całość.

Ciernik: W końcu autorowi zabrakło cierpliwości i wyprowadził zakończenie na zasadzie deus ex machina – postępek niedopuszczalny, zwłaszcza w kryminale, choćby i żartobliwym.

Pokrzywnica: Oprócz niedostatków konstrukcyjnych, są też niedociągnięcia językowe. Bardzo mnie irytowało natręctwo składniowe autora – nadużywanie konstrukcji typu: „Po stu metrach zatrzymali się, łomem odsunęli bramkę od słupka, w który wchodził zamek i weszli na jedną z nich”. Wciąż natykamy się na wtrącenia ze słowem „który”, przy czym nie niosą one żadnych istotnych informacji. Dlaczego redaktor tego nie wyczyścił? Albo dlaczego puścił takie cudo: „Do warsztatu nieśmiało weszła młoda dziewczyna. Znał ją. Poznali się dwa tygodnie temu i można powiedzieć, że ze sobą chodzili”. Wyobraź to sobie: O, weszła młoda dziewczyna. Ale ja ją, kurczę, skądś znam! A, no tak, przecież chodzę z nią od dwóch tygodni…

Ciernik: Jest też sporo niepotrzebnych powtórzeń. W ogóle trochę nieporządnie została ta książka wydana. Może redakcji po prostu nie było?

Pokrzywnica: Może. Szkoda, bo to wszystko naprawdę można było dopracować. Ale trzeba przyznać, że „Łoś” ma też zalety: jest oryginalny, pomysłowy, dowcipny. Niedopracowany, ale z pewnością obiecujący. Może to wyróżnienie w konkursie dostał właśnie za to? Dla nas to za mało, ale my jesteśmy czytelniczo rozkapryszeni, rozpuszczeni, rozpieszczeni, roz…

Ciernik: Tak! Trzeba to wreszcie uczciwie przyznać: jesteśmy rozwydrzeni! Mnie, rybie, to jeszcze jakoś uchodzi, ale Ty, ptaszyno? Nie jest Ci czasem głupio, że czepiasz się tekstów jak wredna wydra?

3 komentarze:

  1. Andrzej Boruszewski12 lutego 2014 14:06

    Szanowni Myśliwi,

    "Łoś" został wydzielony z większej całości, a to w celu spełnienia wymagań konkursu (maksymalna liczba znaków). Ot i wszystko.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Andrzej Boruszewski

    OdpowiedzUsuń
  2. O! To wiele wyjaśnia. A gdzie jest całość, drogi Autorze? My chcemy wiedzieć, co się stało z Agatą i skąd się wziął Adam! Chcemy pieczeń, bo polędwica już pożarta do ostatniego okruszka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Andrzej Boruszewski13 lutego 2014 02:10

    Wyjaśnień ciąg dalszy.
    Konieczność nagięcia oryginalnego Łosia do wymogów konkursu wyjaśnia wiele, ale nie wszystko. Resztę wyjaśnia posiadanie przez autora określonej dawki talentu, czyli takiej a nie innej ;)
    Gdzie jest całość?
    Całość jest na moim komputerze ;). Część pomysłów została wykorzystana w drugim Łosiu, czyli w Powrocie Łosia. Polecam jednak trzeciego Łosia, czyli The Łosia.
    Skąd się wziął Adam?
    Wziął się nie skądś, lecz po coś ;). Wziął się po to, by był kolejny trup. Zrobił swoje i mógł odejść.

    Wprawdzie z opóźnieniem ale szczerze dziękuję za miłe słowa. Te mniej miłe są zasłużone, nie są wynikiem rozwydrzenia i nie są czepialstwem. Jestem świadom wszelkich niedostatków zarówno Łosiów jak i swoich. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń