niedziela, 13 lipca 2014

Marcin Osikowicz „Dawca”

Upolowane:  Marcin Osikowicz „Dawca”, e-book

Pokrzywnica: Umiesz pływać pod prąd?

Ciernik: Jasne!

Pokrzywnica: A pod prąd strumienia czasu?

Ciernik: Też. Tylko muszę się trochę bardziej skoncentrować.

Pokrzywnica: Pamiętasz, co czytałeś rok temu?

Ciernik: Tak, ale tylko te lepsze pozycje.

Pokrzywnica: Tak, to już rok! „Mężczyźni bez przyczepności” to była pierwsza książka, jaką omówiliśmy na Leniwcu. Z okazji rocznicy postanowiłam zapolować na wcześniejsze dzieło Marcina Osikowicza, debiutanckiego „Dawcę”.

Ciernik: „Dawca” jest słabszy niż „Mężczyźni bez przyczepności”, ale i tak całkiem niezły. Przede wszystkim jest to zbiór opowiadań, a nie powieść, i jako taki, jest dosyć nierówny.

Pokrzywnica: Pierwsze kiełki tego, co się potem tak ładnie rozwinęło w „Mężczyznach…” już tam widać, choćby zdania takie jak to: „Uliczne sygnalizatory mają wieczorem barwę uciskającą ośrodek nostalgii”. Coś pięknego!

Ciernik: Moje ulubione: „Potem jechałem gdzie bądź, byle nie dojechać zbyt szybko, bo na końcu nie było niczego poza brakiem”. Spodobało mi się ze względu na bezlitosny przekaz, szczerość bohatera wobec samego siebie. Często spotykam się z myśleniem, że pasja motocyklowa to jakaś ucieczka. Autor rozbija tę iluzję: nawet na najszybszej maszynie przed niczym naprawdę ważnym nie uciekniesz i niczego naprawdę ważnego nie dogonisz.

Albo to: „Jednak gra komputerowa ma się do motocykli jak sen do jawy. Nie ma bardziej sprzecznych idei niż ułuda życia i realność śmierci”. To się trochę łączy z tym poprzednim zdaniem. Niektórzy myślą, że motory to tylko zabawka dla facetów przechodzących kryzys wieku średniego. To nie tak.

No i jeszcze to: „Nie przeczuwała, że lęk, który podszedł jej do gardła w to słoneczne czerwcowe popołudnie, już nigdy nie odejdzie”. Bardzo proste, konkretne zdanie, dzięki któremu poczułem lęk tej matki. Lęk, który nigdy już miał jej nie opuścić.

Pokrzywnica: Mnie bardzo utkwił w pamięci ten fragment, gdzie jest mowa o potrąceniu rowerzysty. Wydaje mi się, że ten lęk, niewypowiedziany wprost, jest znacznie mocniejszy, niż strach przed własną śmiercią. Wydaje się, że możesz umrzeć jest jakoś oswojone. Istnieje jednak także drugi lęk i dla niego nie ma akceptacji: możesz zabić. Ofiara wypadku popełniła błąd, zignorowała czerwone światło. Większość świadków, z wyjątkiem jednej kobiety, oskarża motocyklistę. Motocyklista nie mówi nic. Nie zna słów, którymi mógłby się bronić. Nie chce się bronić. Oddaje głos tym świadkom. Ten fragment przypomina bardziej synopsis niż prozę – w „Dawcy” widać zresztą scenariuszowe ciągoty autora. Ale opowiadanie zatytułowane „Krótki scenariusz na VHS” zupełnie na mnie nie podziałało. Natomiast „Zły dzień”, czyli ta relacja z wypadku,intensywnie uderza w emocje, po części dlatego, że została opowiedziana właśnie tak, jakby z bezstronnej kamery, z milczącym bohaterem. Bo on tej myśli oswoić nie potrafi – że może zdarzyć się tak, że zabije.

Ciernik: To milczenie bohatera w „Złym dniu” jest tak mocne, że chwilami byłem pewien, że go zlinczują. Poczułem Kafkowski klimat. To był świetny chwyt – opowiedzieć to właśnie w taki sposób. Ale co do samego lęku, to myślę, że on towarzyszy większości kierowców. Ja też go odczuwam, zwłaszcza gdy dojeżdżam nocą do przejścia dla pieszych.

Pokrzywnica: A taki dialog?

„– Nie boi się pan?

– Boję się, zwłaszcza w kwietniu.

– To dlaczego pan to robi?

– Bo wszystko inne jest gorsze.”

Pamiętasz, jak przy „Mężczyznach…” zastanawialiśmy się dlaczego? Takiej odpowiedzi wtedy nie odkryliśmy.

Ciernik: Myślę, że ona jest prawdziwa, choć wymijająca. No bo dlaczego wszystko inne jest gorsze?

Pokrzywnica: Obiektywnie pewnie nie jest. Ale są chwile, kiedy czujemy, że żyjemy, i są takie, kiedy nie. I te drugie są gorsze.

Ciernik: Znów zaczynamy filozofować. Ja naprawdę nie wiem, czy nasi czytelnicy to lubią. Ale oczywiście masz rację, gorsze tworzy lepsze poprzez porównanie, co jednak ciągle niewiele nam wyjaśnia, nie do końca odpowiada na pytanie dlaczego. Ja nadal uważam, że na pewne pytania nie da się odpowiedzieć, albo że nie da się wyczerpać całego zbioru odpowiedzi, bo ile osób, tyle wszechświatów i powodów. Albo inaczej: czy potrzebujemy tej odpowiedzi, żeby coś robić? Nie. Czujemy, że chcemy to robić, więc to robimy. Nie na wszystkie odczucia musimy nakładać siatkę pojęciową. Ta potrzeba po prostu w człowieku jest. I tyle.

Kiedy zna się „Mężczyzn bez przyczepności”, czytanie „Dawcy” jest jak wspominanie przeszłości: dowiadujemy się, jak w ogóle się zaczęła przygoda bohatera z motorami, ci kuzyni, którzy gdzieś go przewieźli na starej jawie, składanie junaka, i tak dalej. Fajnie pokazuje to zakorzenienie bohatera w jakiejś dłuższej, dobrze poprowadzonej narracji, bez płytkich uproszczeń w stylu amerykańskim, ale też bez ciężkiego psychologizowania. Pojawia się tu też więcej kobiet i w ogóle innych ludzi, co mnie cieszy, bo „Mężczyźni…” to była bardzo introwertyczna książka.

Pokrzywnica: Ha! Dla mnie to była jej wielka zaleta! „Dawca” nie jest zły, ale dopiero „Mężczyźni” naprawdę porywają. W „Dawcy” zdarzają się, owszem, niesamowite fragmenty, ale jest też trochę męczących dłużyzn oraz sporo... literackiej nieśmiałości, niepewności? Takie rzeczy jak stacje benzynowe o zmierzchu, starcie z pijaczkiem, dziecko, kobieta, śmierć... To wszystko się dopiero w „Mężczyznach” rozwija. To mi się bardzo podobało i tego się spodziewałam. Ale jest też w „Dawcy” coś, co mnie zirytowało – i tego się nie spodziewałam, choć powinnam była, bo autor uczciwie zapowiada na początku, że opowiadania nie są „ulizane”. Ale żeby pisać „ubrał dżinsy” albo „dał w dziub” z ortografem? To już nie jest chropawość, tylko zwyczajne babolarstwo. W „Mężczyznach bez przyczepności” tego nie było.

Ciernik: Korekta została zrobiona troszkę niedbale – to fakt. Ale mnie to specjalnie nie raziło. Mam chyba grubą łuskę. Albo może opowieści wciągnęły mnie na tyle mocno, że nie zwracałem uwagi na drobiazgi.

Pokrzywnica: Jak myślisz, czy te wplecione w tekst cytaty z forum o rzekomej grafomanii Osikowicza są prawdziwe?

Ciernik: Myślę, że tak. To pewnie było jakieś forum dla maniaków motocykli i coś mi się wydaje, że to tamtemu miejscu w jakimś stopniu zawdzięczamy„Dawcę”, bo to tam autor odkrył, iż napisanie książki może mieć sens. Ale kto wie, może sam nam o tym opowie?

Pokrzywnica: Zabawnie było to czytać, ponieważ akurat on z pewnością grafomanem nie jest. Skok jakościowy między „Dawcą” a „Mężczyznami…” tylko to potwierdza. I przyznam, że widząc ten skok, jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na kolejną książkę, ale... w „Dawcy” jest dużo śmierci i dużo lęku. Trochę tego lęku mi się udzieliło. A jeśli Wilk (Pamiętasz pierwszy komentarz, jaki pojawił się na Leniwcu? To właśnie Marcin Osikowicz skomentował nam zabawę Ugryź się w ogon, podpisując się jako Wilk) nie zdąży napisać kolejnej, jeszcze piękniejszej książki?

Ciernik: Wilk się starzeje, a „z wiekiem człowiek staje się rozumny”... dobra, nie kończę cytatu, bo nieszczęśliwy wybrałem. Nie wiem, czy Wilk jeszcze coś napisze, ale bardzo chciałbym, żeby tak było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz