sobota, 5 lipca 2014

Postać w trzech kolorach - zabawa Niedźwiedzia Baribala

Zwierzęce zabawy literackie: Postać w trzech kolorach – realizacja


Niedźwiedź Baribal postanowił pobawić się w zagadki. Kto zgadnie, kim jest tajemnicza postać, trzykrotnie zmieniająca suknię?

Zagadka


Na początku, gdy Adam był jeszcze młodym studentem medycyny, wszystkie poranki wydawały mu się tak samo sterylne. Wynajmował małe mieszkanie, urządzone tak skromnie, że nawet buddyjski mnich uznałby to za przesadną ascezę. Codziennie wstawał o świcie. Wyjście na uczelnię poprzedzał leniwym piciem kawy w kuchni wyłożonej białymi kafelkami. Trzymał kubek i pomiędzy kolejnymi łykami patrzył na jego zawartość – płynna czarna dziura, zaklęta w porcelanowym horyzoncie zdarzeń. Barwa naczynia doskonale komponowała się z resztą pomieszczenia. Od bieli wszystko się zaczęło.

Kobiety w jego snach zwykle były nagie. Być może dlatego tak szybko o nich zapominał. Każda identycznie dorodna mogła być łatwo zastąpiona w roli instrumentu dla erotycznych fantazji. Wystarczyło kilka minut po przebudzeniu, by rozpłynęły się jak poranna mgła. Czasami były to koleżanki z roku lub dziewczyny z dawnej szkoły, których nie widział od lat.

Tamtej nieznajomej nie potrafił jednak zapomnieć. Tej nocy, kiedy przyszła po raz pierwszy, miała na sobie białą suknię. Strój kontrastował z czernią długich włosów, które zdawały się nie mieć końca. W pierwszym skojarzeniu wziął ją za snop światła, ale była kobietą. Położyła się na nim. Wyraźnie czuł, jak ta drobna postać przytłacza go coraz bardziej. Musiał walczyć o każdy oddech.

— Umrzesz — szeptała niewinnie, wzmagając rosnącą w nim panikę. — Uduszę cię, jeśli nie rozwiążesz mojej zagadki.

Nie zdążył poznać pytania. Mechanizm sennego paraliżu nagle ustąpił i Adam się obudził.

***


Poranki wyrywały Adama z łóżka ognistą jutrzenką. Do samochodu wsiadał półprzytomny, fala czerwonych świateł na trasie ofiarowywała mu dodatkowe minuty, czas na powrót do świata żywych. Lata picia kawy uodporniły organizm na jej działanie. Mimo to, każde wyjście z domu poprzedzał wyniesionym jeszcze ze studiów rytuałem. Senne oczy spoglądały w czerń napoju, zamkniętego w objęciach czerwonej porcelany. Ulubiony kolor żony. Kupiła mu ten kubek z okazji urodzin, gdy dopiero zaczynali żyć na swoim. Napis „Najlepszy mąż świata” zdążył się już wytrzeć. Dziesięć lat. Od dziesięciu lat, każdego dnia, czekała na niego z obiadem. Dzięki niej czuł się potrzebny, miał kogo chronić przed tym chorym światem.

Gdy po dyplomie trzeba było wybrać specjalizację, zdecydował się na ginekologię. Sumiennie wypełniał przysięgę Hipokratesa.

Kobiety w snach wciąż przychodziły nagie. Czasami przyjmowały twarze i ciała co atrakcyjniejszych pacjentek. Zapominał o nich równie łatwo, jak o każdej niewystawionej recepcie i zabiegu, którego zdarzyło mu się nie wykonać.

Nieznajoma wróciła. Nie rozpoznał jej od razu, kiedy ponownie nawiedziła jego sny, tak była zmieniona. Rozlazła ropusza masa, którą okrutny gówniarski żart ubrał w czerwone szaty, ledwo zasłaniające obwisłe worki piersi, ciążowy brzuch i biodra godne Wenus z Willendorfu. Poznał ją jedynie po niekończącej się czerni włosów.

Nie dał rady obronić się przed naporem tłustego cielska. Jego mięśnie i kości ugięły się pod jej ciężarem.

— Umrzesz. — Mężczyzna usłyszał znajomy głos. — Uduszę cię, jeśli nie rozwiążesz mojej zagadki.

Tym razem zdążył poznać treść pytania.

Żona spokojnie spała obok. Nosiła w sobie ich kolejne dziecko.

***


Wieczorne niebo obiecywało spokojny początek nocy. Z wiekiem godziny zmieniają swoje położenie. Gdy był młodszy, dwudziesta byłaby dopiero nieśmiałą zapowiedzią pełnego doznań wieczoru. Teraz oznaczała koniec dnia i rychłe nadejście wymuszonego snu.

Rytuał picia kawy trwał niezmiennie. Po każdym łyku należało spojrzeć w czerń płynu, tak idealnie pasującego do ciemnego jak noc kubka. Duża czarna wieki temu przestała pobudzać organizm mężczyzny, ale dopiero od niedawna zaczęła mu szkodzić. Kardiolog kazał ograniczyć.

Po śmierci żony kobiety przestały nawiedzać Adama we śnie. Być może dlatego spodziewał się tej, której nie mógł zapomnieć. Pojawiła się, kiedy zasnął w fotelu, po ostatnim łyku kawy.

Zachowała swoje krucze włosy, które zdawały się nie mieć końca. Rozpoznał ją od razu, chociaż znowu była inna. Wyschłe piersi i wygasłe łono zakryła czarną suknią.

Gdy wyciągnęła szpony w stronę jego szyi, był gotów. Teraz, przy krańcu życia, znał już  rozwiązanie zagadki.

— Wiem! — krzyknął we śnie. — Wiem, czego pragniesz.

Nie zdążył odpowiedzieć. Wyniszczone serce stanęło, zanim dosięgły go dłonie demona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz