niedziela, 3 listopada 2013

Marta Gruzło „Gorsza"

Upolowane: Marta Gruzło „Gorsza”, e-book

Pokrzywnica: Co myślisz o króciutkim zbiorku szortów Marty Gruzło?

Ciernik: Oniryczne, fantazyjne, ale w sumie o niczym. Autorka potrafi namalować obrazy, ale trudno powiedzieć, co one właściwie przedstawiają i po co zostały stworzone. Jakbym widział nudzące się dziecko, które jeszcze nie wpadło na pomysł, w co się chce bawić.

Pokrzywnica: Moim zdaniem to są niezłe teksty, ale nie widzę żadnego sensu w kompozycji tego tomiku. Żadnego klucza. Na przykład tytułowa „Gorsza”– naprawdę dobry szort, ale w tej książce pozostaje zupełnie ukryty. A przecież mógłby znaleźć czytelników (odpowiednich, umiejących docenić krótką formę czytelników) choćby na Szortalu. Ostatnie w zbiorze „Stworzonka” też są całkiem ładne, przypominają mi niektóre opowiadania Cortázara. Może spodobałyby się w Esensji? Opowieść o zimie brzmi z kolei jak bardzo dalekie echo Dukajowej „Katedry”– myślę, że byłaby to ciekawa propozycja dla któregoś z portali fantastycznych. A tak – wszystko razem, w jednym zbiorku... Śledź, mydło i powidło. Żaden z tekstów nie przemawia do odbiorcy tak, jak mógłby, żaden nie wykorzystuje swojego potencjału.

Ciernik: A ja dochodzę do wniosku, że szorty jednak są nie dla mnie. Szczególnie, jeśli nie mają mocnego zakończenia. Te zamieszczone w „Gorszej” przeszły przeze mnie, nie pozostawiając żadnej refleksji. Ale doceniam umiejętności warsztatowe autorki.

Pokrzywnica: A jak oceniasz pomysł wydawania takich krótkich e-booków? Czy to dobrze, kiedy e-book ma kilkanaście, dwadzieścia parę stron? Tomik Marty Gruzło liczy 25 stron.

Ciernik: Myślę, że to fajny pomysł, szczególnie jeśli będzie można takie krótkie e-booki wypożyczyć w ramach jakiegoś miesięcznego czy nawet rocznego abonamentu. Niedługo ma ruszyć z taką ofertą Matras, dając nie tylko możliwość dostępu do e-booków w ramach abonamentu (to proponują już między innymi Legimi i Orange), ale również oferując własny czytnik. Wtedy będzie można sobie spokojnie takie pozycje pobrać, zapoznać się z twórczością autora i zdecydować: czy lepiej szybko połknąć i zapomnieć, czy do e-booka wrócić, pomedytować nad nim, może kupić coś większego danego twórcy. Oczywiście najlepiej by było, gdyby takie tomiki „na zachętę” miały jakąś myśl przewodnią, ale nawet i bez niej mogą być atrakcyjne dla czytelników.

Pokrzywnica: Czytaliśmy już takiego krótkiego e-booka: „Ścianę” Andrzeja Dudzińskiego. I tam widziałam sens w tej krótkości, w samotności, wyłączności tego opowiadania. Ono ładnie wybrzmiało w takiej osobnej formie i miałam wrażenie, że gdyby zostało zamieszczone w jakimś zbiorze, to coś by straciło.

Natomiast u Marty Gruzło jest odwrotnie – te szorty osłabiają się nawzajem, zakrzykują się. Lubię miniatury i hasło „zbiór szortów” brzmi dla mnie atrakcyjnie. Ale szort to jest precyzyjna robota i jeżeli używa się krótkich opowiadań jako cegiełek do budowy zbioru, który jest pewną całością, to trzeba te cegły dobrze poukładać. Tutaj się to nie udało. Wygląda to tak, jakby autorka podeszła do tworzenia tomiku na zasadzie: „dam, co mam” i chociaż same cegły są całkiem niezłe, to wyszedł z tego zamek Gargamela. Może lepiej by było poczekać, uzbierać więcej tekstów, zrobić porządną selekcję tematyczną i dopiero wydawać e-booka?

Ciernik: A może powinno się do tego tomiku podejść jak do zbioru koanów? Czytać je pojedynczo, w oderwaniu od siebie, jeden na kilka dni, żeby dać sobie czas na rozsmakowanie i refleksję? Może mój pęd do połknięcia całego tomiku naraz pozbawił mnie czegoś ważnego? Może coś przeoczyłem?

Pokrzywnica: Pytanie tylko, czy ten zbiorek sprawił, że będziesz chciał przeczytać go jeszcze raz? Coś Ci zostawił? Zaderkę, klamerkę, szczypczyki? Przyciągnie Cię ponownie? Produkcja szortów to sztuka. A układanie ich w zbiory to sztuka wcale nie mniejsza. Przez złą kompozycję całości te teksty mogą nie dostać już drugiej szansy w walce o Twoją uwagę. Po prostu je zapomnisz.

Ciernik: Tak się zapewne stanie. Nie wrócę już do „Gorszej”. Ale mam nauczkę: uświadomiłem sobie, że i mnie nie ominęła mania pośpiechu i makdonaldyzacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz