niedziela, 22 czerwca 2014

Antologia „Kot na sznurku”

Upolowane:  Antologia „Kot na sznurku”, e-book

Pokrzywnica: Coraz więcej periodyków internetowych staje się płatnych. Kończy się era darmowej, hobbystycznej pracy na rzecz kultury w necie? Weźmy świeżutki pomysł z Klubem Esensji. Esensja to jest znany serwis, z tradycjami, magazyn wydaje od lat, ale jest to magazyn darmowy. Czy powinien pozostać darmowy? Redakcja najwyraźniej uznała, że tak. Ale wymyśliła coś innego, coś więcej – klub dla wybrańców. Czy taki klub, w którym członkostwo należy opłacić (koszt niewielki, bo wystarczy wpłacić pięć złotych, ale jednak) to dobry pomysł?

Ciernik: Po prostu coraz więcej serwisów chciałoby wreszcie zacząć zarabiać. Próba sięgnięcia po pieniądze jest takim testem popularności danego periodyku. Esensja to jeden z najstarszych portali zajmujących się kulturą, aż dziw, że dopiero teraz wpadli na taki pomysł. Ale z drugiej strony, wszelkie próby spieniężenia internetowej popularności to wejście na nieznany teren. Nigdy nie wiadomo, czy zadziałają.Tak jest ze wszystkim w Internecie.

Czy to dobry pomysł? Właściwie na razie wstąpienie do klubu nie różni się niczym od zwykłego zakupienia e-booka w księgarni internetowej... chociaż nie. Dla mnie się różniło. Nigdy jeszcze tak długo nie czekałem na zakupionego e-booka. Esensja wysłała mi go dopiero po pięciu dniach. Nie raczyli nawet odpowiedzieć na pytanie dotyczące wysyłki, które zadałem im na fejsie. Tutaj mają dużego minusa. Chyba jeszcze nie zdają sobie sprawy, że w momencie gdy zaczynają brać od klientów pieniądze, nie mogą ich już olewać. Kolejnym minusem jest to, że osoba kupująca (no dobra: wstępująca do Klubu) nie ma możliwości zapoznania się z fragmentem antologii, kupuje kota (sic!) w worku. Czy to dobry pomysł? Chyba nie. Nie rozumiem, dlaczego po prostu nie sprzedają tego zbiorku w tradycyjny sposób…

Pokrzywnica: O ile mi wiadomo, Klub to nie tylko jeden e-book. Mają być rozmaite zniżki u partnerów, jakieś atrakcyjne bonusy „tylko dla Klubowiczów”, czyli całkiem rozbudowana (przynajmniej tak obiecują) płatna oferta. Dodatkowa, bo jednak sam magazyn, jak i dostęp do serwisu ma pozostać darmowy. Słusznie?

Ciernik: Pewnie że słusznie. Byle tylko w praktyce było to jakoś lepiej rozwiązane, bo na razie jest siermiężnie.

Pokrzywnica: A antologia „Kot na sznurku”: falstart czy nie?

Ciernik: I tak, i nie. Tak, bo dystrybucja kuleje, a sam zbiorek nie jest wolny od błędów.

Pokrzywnica: Cóż się, na przykład, stało z opowiadaniem Agnieszki Hałas? Gdzie zakończenie? Gdzie tytułowa Nyht?

Ciernik: To opowiadanie po prostu urywa się w połowie.

Pokrzywnica: Są też rozmaite drobiazgi przeoczone w redakcji. Na przykład w opowiadaniu Pawła Ciećwierza „Mój pierwszy zgon” (skądinąd bardzo fajnym) jedna z postaci drugoplanowych nieoczekiwanie zmienia imię – najpierw jest Madzią, a później Moniką. Niby nic istotnego, ale świadczy… o czym? O redaktorskim roztargnieniu? Czy może o nadmiernym pośpiechu przy przygotowywaniu antologii?

Ciernik: Jakakolwiek jest przyczyna, skutek mamy zawsze ten sam: kolejne oblicze literackiego wcześniactwa…

Pokrzywnica: Ale trzeba przyznać, że dobór opowiadań jest przemyślany i są to w większości naprawdę dobre teksty. Zbiór jest spójny, zgodnie z tytułem, którego użyczyło całości opowiadanie Joanny Maciejewskiej otwierające tomik, motyw przewodni stanowią zwierzęta.

Ciernik: Mnie przypadł do gustu „Kredyt” Anny Nieznaj, „Smok, czarownica i Stary Szafa” Michała Cholewy (to było niczym „Paragraf 22”!) i „Plastikowy pies” Istvana Vizvary’ego. Nie przekonał mnie zupełnie „Genius loci” Agnieszki Szady. Tekst opiera się głównie na samych dialogach i to raczej słabych. Dwie postacie męskie zostały wprowadzone kompletnie niepotrzebnie. Akcja pędzi do przodu, ale w zasadzie nie wiadomo, dlaczego. Nie ma w tym tekście emocji, bije od niego sztuczność.

Pokrzywnica: Nie zgadzam się. Ani że bije sztuczność (ale trudno, tak to odbierasz, Twoje czytelnicze prawo) ani że nie ma emocji. Jest lęk, jest niepokój, jest nostalgia. I końcówka, która wyjaśnia, czego ten lęk naprawdę dotyczy. To dobre, mądre opowiadanie, tylko bardzo, bardzo kobiece. Pewnie dlatego go nie rozumiesz. Prawdziwa akcja toczy się w świecie wewnętrznym bohaterki. A co napędza nasz rozwój, nasze przemiany? Dlaczego akcja naszego życia wciąż pędzi do przodu? Chciałbyś wyjaśnienia od autorki, a tego przecież nikt nie wie!

Ciernik: No tak. Babskie jazdy. Ja mam za grubą skórę na coś takiego.

Pokrzywnica: Zgodzę się z Tobą natomiast co do dwóch hitów tej antologii: to niewątpliwie „Kredyt” i „Plastikowy pies”.

Ciernik: Jak wiadomo wszem i wobec, ostatnim dobrym pomysłem systemu bankowego były bankomaty. Od tamtego czasu banki nie wymyśliły nic pożytecznego. W ogóle od momentu odejścia od parytetu złota i zamiany banków w maszynki do zarabiania pieniędzy dla inwestorów, instytucje te  stały się zaprzeczeniem tego, czym kiedyś były. Najlepszym przykładem jest ostatni kryzys gospodarczy wywołany właśnie przez banki inwestycyjne (chociaż może powinniśmy sięgnąć głębiej, do chciwości gatunku ludzkiego?). Opowiadanie „Kredyt” świetnie pokazuje ten trend zamieniania się banków w jakieś twory niebezpieczne dla osób z nich korzystających. Anna Nieznaj ładnie pokazała to, co może nas w przyszłości czekać. Zmiksowała wszystko ze szczyptą cyberpunka – gdzieś w tle mamy zamieszki społeczne, ludzie posiadają wszczepki, a i sam bank wygląda raczej na korporację. Korporacjonizm jest wizytówką cyberpunka. Autorka wiarygodnie oddała psychikę „pracownicy” banku, a jeśli do tego dołożymy fakt, że na wszystkich wykonujących pracę (nawet tak specyficzną jak w „Kredycie”) nakłada się cele premiowe, to można popaść w niezłą paranoję.

Pokrzywnica: „Kredyt” faktycznie wywołuje dreszcze i nieźle straszy. Ale „Plastikowy pies” wystraszył mnie bardziej. Ten niezwykły sposób snucia opowieści, ta logika jak z koszmarnego snu…

Ciernik: A ja uważam, że to „Kredyt” straszy bardziej, bo wydaje się niebezpiecznie bliski życiu przeciętnego Polaka-konsumenta. „Plastikowy Pies”, ze względu na pokazanie problemów ludzi ze sfery średniej-wyższej, jest mi trochę bardziej obcy. Natomiast plastik trafia do mnie jako metafora. Kwestie smaku roztrząsane przez głównego bohatera pokazują, w jak absurdalnym kierunku zmierza pierwszy świat.

Pokrzywnica: A co sądzisz o zamykającym zbiór „Zwierzęciu” Anny Dominiczak? I o tytułowym „Kocie na sznurku” Joanny Maciejewskiej? Ja uważam, że to także są bardzo ciekawe opowiadania. „Zwierzę” dostało drugą nagrodę w Horyzontach Wyobraźni 2010.

Ciernik: Anna Dominiczak ładnie poprowadziła opowieść, zasiewając we mnie ciekawość i jakiś nieokreślony niepokój, ale końcówka była słaba. Opowiadanie Joanny Maciejewskiej zaczyna się jako niezłe fantasy, a kończy jako dobre postapo, a na dodatek ładnie pokazuje tkwiące w nas potrzeby przerabiania ciągle na nowo naszych traum oraz ucieczkowe zachowania. Fajny pomysł z programem psychoterapeutycznym – myślę, że w tym kierunku pójdzie psychiatria w przyszłości – jakieś połączenie Simów z terapiami, gier i poważnych treningów. „Kot na sznurku” to rzeczywiście dobre opowiadanie.

Pokrzywnica: Gry terapeutyczne oparte na neurofeedbacku już są. Leczy się takimi metodami na przykład ADHD u dzieci (nauka koncentracji) i stres u dorosłych (nauka relaksacji). I też jestem przekonana, że te metody pracy z umysłem będą się rozwijać. Myślę, że za kilka, może kilkanaście lat, tego typu treningi będą równie popularne jak teraz fitness. To nasze obecne zachłyśnięcie ciałem musi się przecież kiedyś skończyć. Bo czymże jest ciało (choćby najpiękniejsze i najsprawniejsze) bez umysłu?

3 komentarze:

  1. Cierniku i Pokrzywnico, bardzo Wam dziękuję za zgłoszenie problemu z "Ceną...". Niestety wygląda na to, że w wersji .epub antologii któreś ze zwierząt bardzo zgłodniało i połknęło chyłkiem ponad połowę mojego opowiadania. Jeżeli chcecie się szybko przekonać, jak się kończy "Cena...", sprawdźcie wersję .html, bo na ile się orientuję, w mailu wysłane zostały oba pliki. Informacja o problemie została przekazana osobom odpowiedzialnym za skład, ta sytuacja rzeczywiście nie powinna mieć miejsca, postaram się, aby jak najszybciej przygotowano i rozesłano poprawiony .epub.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, to dobra wiadomość, bo tekst jest bardzo zachęcający!

    A już się wystraszyłem, że nie ogarnąłem czegoś moim rybim móżdżkiem, i że być może to było zakończenie, ale po prostu mnie przerosło. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, wygląda na to, że problem z uciętym opowiadaniem dotyczy tylko niektórych czytników. Poinformowano mnie, że:
    - na czytniku (softwarowym) wbudowanym w Windows 8 plik epub jest ok,
    opowiadanie jest całe (ostatnim rozdziałem w tym opowiadaniu jest
    rozdział 7), obrazki nic nie zasłaniają
    - na czytniku wbudowanym w Calibre - tak samo
    - po automatycznym przerobieniu "wadliwego" epub na mobi i wrzuceniu go
    na Kindle - tak samo.

    OdpowiedzUsuń