sobota, 21 marca 2015

Tomasz Borkowski „Trupa”

Upolowane:  Tomasz Borkowski „Trupa”, e-book

Ciernik: Pamiętasz „Irlandia Jonesa” Borkowskiego?

Pokrzywnica: Jasne!

Ciernik: Byłem ciekaw, jak wyglądałaby książka tego autora z normalną fabułą. No i jest. Kryminał. Nie jest to wyszukana, głęboka proza…

Pokrzywnica: Jejku, przecież to archeologiczna wariacja na temat kryminałów Joanny Chmielewskiej! Z aluzjami!

Ciernik: Nie wiem. Nie czytałem książek Chmielewskiej.

Pokrzywnica: Niemożliwe. Naprawdę nie?

Ciernik: Naprawdę. Ale może poczytam? Bo „Trupa” zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Miałem ochotę właśnie na coś takiego – lekkiego i zabawnego. I proszę: sprawnie skonstruowani  bohaterowie, ciekawe (i nie zanudzające!) wstawki o archeologii, na przykład rewelacyjna historia Ötziego, a  na dodatek trzymająca w napięciu fabuła. Miło spędziłem z tą książką czas. I to poczucie humoru!

Pokrzywnica: Nie zapominaj o świetnym, jak zwykle u tego autora, początku! A co do poczucia humoru – mam dwa ulubione cytaty z tej książki.

Ciernik: Ja też!

Pokrzywnica: Tak? Ciekawe, czy te same?

Ciernik:

„Igor pa­trzył na swo­ją twarz w lu­strze. Pa­trzył dłu­go. Zbyt dłu­go. Nie­zbyt mu się ta gęba po­do­ba­ła. Wo­lał pa­trzeć na cu­dze twa­rze. Na­wet je­śli mu się nie po­do­ba­ły, to były cu­dze i to nie był jego pro­blem”.

I drugi:

„- Kie­dy ty się wresz­cie oże­nisz?

Nie­po­kój Kry­sty­ny wzra­stał z każ­dą chwi­lą. Wi­dzia­ła, że syn był znów w tym swo­im tran­sie, z któ­re­go nie spo­sób go było wy­bu­dzić. Jak my­śliw­ski pies, któ­ry zwie­trzył ran­ne­go zwie­rza i pę­dzi za nim z roz­wia­nym wło­sem, nie słu­cha­jąc już ni­ko­go… Ale żeby cho­ciaż kie­dyś od­krył coś na­praw­dę cie­ka­we­go. Cią­gle tyl­ko te po­bi­te garn­ki!

– Nic się nie martw. Wy­tnę tra­wę, spraw­dzę, co jest pod spodem, a po­tem ją wsa­dzę z po­wro­tem. Śla­du nie bę­dzie.

Kry­sty­na wes­tchnę­ła. Wie­dzia­ła, że jest już po dru­giej stro­nie. Kie­dy prze­sta­wał się cze­sać, go­lić i schlud­nie ubie­rać, zna­czy­ło to, że musi ko­pać”.

Pokrzywnica: Moje ulubione:

„No, powiedz coś – zażądała.

– Co mam powiedzieć?

– Powiedz, co myślisz.

Miał ochotę się katapultować, wylądować na spadochronie i ukryć w dżungli.

Zamiast tego powiedział:

– Rzuciłaś mnie miesiąc temu. Spotykasz się z jakimś gościem. Co myślę? Myślę, że to dobrze. Ładnie razem wyglądacie. Zwłaszcza ty...”

Oraz opis przyrody:

„Na tym rytmicznym tle słowik rozpoczął swe obłędne trele, a nietoperze, udające nieudolnie spóźnione jaskółki, weszły nad wyraz dyskretnie z ultradźwiękową pieśnią na wampirzych pyskach. Park wibrował wiosną. Robaczki świętojańskie zapaliły swoje zielone odwłoki i krążyły wśród drzew jak zgraje palaczy marihuany”.

Zauważyłeś, że to samo było z „Irlandią Jonesem”? My tu sobie możemy bulgotać, pluskać, szemrać i świergolić, a i tak najwięcej o zawartości mówią cytaty.

Ciernik: Cóż, książka reklamuje się sama. To chyba dobrze? W ogóle, to jestem zaskoczony, że to jest SP. Moim zdaniem „Trupa” spokojnie mogłaby pójść w tradycyjnym wydawnictwie. Oczywiście jako niezobowiązująca rozrywka, ale jak dla mnie, niczego tam nie brakuje. Takiej książki potrzebowałem ostatnio. Bez zbędnych wielkokalibrowych tematów, niezbyt długiej.

Pokrzywnica: I nawet elementy fantastyczne są!

Ciernik: Fantastyczno-technologiczne i fantastyczno-architektoniczne. Wyobrażasz sobie Tadż Mahal w wielkiej płycie?

Pokrzywnica: To głód przestrzeni archeologa w wykopie! Ty sobie wyobrażasz, jak nudne są wykopaliska? Dla nieświadomych to romantyczna przygoda, a w rzeczywistości – ciężka, fizyczna robota i straszna nuuuda, więc trzeba sobie zmyślać historie, żeby nie zwariować. Tomaszowi Borkowskiemu to świetnie wychodzi. Bardziej  jednak podobał mi się „Irlandia Jones”. Te wszystkie fantazje, legendy, refleksje…

Ciernik: A ja lubię kryminalne intrygi i szybką akcję! Fakt, „Irlandia Jones” to była książka głębsza, bogatsza, mądrzejsza, ale wiesz co? Warto się czasem tak po prostu zwyczajnie pobawić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz